czwartek, 26 lipca 2018

~6~

  Do klasy Obrony Przed Czarną Magią przyszedł każdy uczeń szóstej klasy Ravenclaw i Slytherinu. Była to pierwsza lekcja z profesor Rodley. Zdążyła ona wzbudzić już w uczniach niewysłowiony lęk, dziwną mieszaninę zainteresowania i strachu, nawet w tych, którzy nie odbyli z nią zajęć. Nie wyglądała jednak na potwora, jak opisywali ją najmłodsi. Przeciwnie. Miała długie, czarne i lekko faliste włosy, brązowe oczy, kształtne usta i wysoką, naturalną sylwetkę. Za to w jej twarzy kryła się pewna mroczność, którą podkreślały przenikliwe oczy. Mówiono, że udało się jej przyłapać parę osób nawet na delikatnych kłamstwach. Z tego wszystkiego jednak nikt nie potrafił dokładnie określić jej charakteru. O tym słyszano już tylko dziwne pogłoski albo nieśmiałe szepty.
  Kiedy uczniowie znaleźli się w klasie, profesor Rodley weszła do niej szybkim, zgrabnym krokiem i stanęła po chwili na środku. Omiotła spojrzeniem wyczekujących niecierpliwie zgromadzonych, którzy czekali na jej pierwsze słowa. Kąciki jej ust podniosły się, ale tylko ci, którzy siedzieli bliżej, mogli zauważyć tą zmianę. Luna nie przestawała na nią patrzeć, przypominając sobie pierwsze spotkanie z nową profesor.
- Jak już wiecie - zaczęła dziwnie pogodnym ale stonowanym głosem.- Nazywam się Victoria Rodley i będę was uczyć Obrony Przed Czarną Magią. Może wytrwam tu więcej niż rok. Słyszałam, że żaden nauczyciel nie zagrzał tego miejsca więcej niż przez dziesięć miesięcy.
  Każdy był skupiony i wpatrzony w profesor, jakby ta rzuciła na nich jakiś urok. Nikt wcześniej nie zdołał sobie przypomnieć, by kiedykolwiek działo się tak na pierwszej lekcji, nawet w najmłodszych latach swojej edukacji.
- Co najważniejsze, macie książki i różdżki. Nie będzie nam nic więcej potrzebne. Prace domowe bardzo rzadko zadaję, może raz na miesiąc..
  W klasie rozległ się szum radości i ulgi. Na wszystkich twarzach pojawił się malutki uśmieszek. Luna także odczuła ulgę, a siedząca obok niej Annette poruszyła się nerwowo. Czy ona również wyczuła tą dziwną atmosferę? Białowłosa wcale nie czuła się zahipnotyzowana, jak określili w ten sposób zajęcia z nową nauczycielką pozostali z domu Krukonów.
- Nie byłabym taka szczęśliwa na waszym miejscu - mruknęła zadowolona.- Prace domowe to tylko drobnostka, ale Obrona Przed Czarną Magią to nie to samo. Proszę bardzo, panie Finns, jakie znasz zaklęcia najbardziej korzystne podczas ataku na nieprzyjaciela?
  Chłopak wskazany przez kobietę, siedzący w trzeciej ławce, poruszył się nerwowo zaskoczony, że wywołano jego nazwisko i wstał. - Eee.. na przykład Expelliarmus?
- Jest bardzo banalnym zaklęciem, którego uczą w pierwszej, czy w drugiej klasie. Może bardziej wysil mózgownicę. Jesteś ze Slytherinu, prawda?
  Ralph kiwnął głową, niepewny, czy rzeczywiście się do tego przyznawać. Powinien czuć się pewniej, wskazany przez kobietę, o której sądzono, że na pewno musiała w przeszłości uczęszczać do ich domu.
-..jeszcze.. - chłopak przymknął oczy, ale już zamilkł na dobre.
- Potrzeba ci dodatkowych lekcji, panie Finns - mruknęła, patrząc na niego spokojnie, nie zdradzając w ogóle niezadowolenia z tej sytuacji. Musiała spotkać się nie pierwszy raz z tym, że tak mało w tej szkole zostało przekazane w dziedzinie jej wykładanego przedmiotu - Myślę, że wie o tym panna Lovegood, czyż nie?
 Luna słysząc swoje nazwisko, zadrgała i powoli wstała. Profesor bacznie ją obserwowała. Przez pewien czas jej oczy wydawały się czarne, ale kiedy mrugnęła z powrotem stały się brązowe. Musiało to być tylko złudzenie..
- Czy coś się stało, Luna? - zapytała, nie spuszczając z niej wzroku.- Pomimo, że dzisiaj widzimy się po raz pierwszy, nie oznacza wcale, że nie zdobyłam pewnych o was informacji. Wiem, kogo pytam..   
  Wszyscy patrzyli to nią, to na profesor.
- Nie..ale jeśli chodzi o mocne zaklęcia to znam kilka - mruknęła cicho.
- Na przykład?
- Zaklęcia Niewybaczalne, Zaklęcia Podpalające, Zaklęcia Rozbrajające.. - odpowiedziała już pewniej.
- Dobrze, widzę, że uważałaś bardziej na lekcji, niż pan Finns.
  Annette uśmiechnęła się do Luny i po chwili znowu odwróciła głowę w stronę profesor. Luna uczyniła to samo i odetchnęła, że pani Rodley nie uczepiła się jej wypowiedzi.
- Dobrze, Zaklęcia Niewybaczalne..no cóż..jedne z najbardziej okrutnych zaklęć. Może ktoś chciałby je nam przypomnieć?
  Parę osób w klasie, przede wszystkim Krukoni podnieśli ręce, a Ślizgoni siedzieli skuleni w swoich ławkach, by nie wzięto ich czasem do odpowiedzi.
- Zawsze uda mi się każdego spytać - powiedziała ze złośliwym uśmiechem, patrząc na uczniów Slytherinu.
  Nagle do klasy wpadł profesor Snape, a za nim jeden, niski Śmierciożerca, który za pewnie przyjechał na rewizję. Połowa klasy skuliła się w ławkach, widząc go w towarzystwie dyrektora, znowu druga część wypięła się dumnie, widząc swojego pobratymca i byłego opiekuna domu. Snape podszedł do nauczycielki i szepnął jej coś na ucho. Kąciki jej ust zadrgały delikatnie, ale nie straciła swojej surowej miny. Chwyciła jeszcze dyrektora za rękaw i wolno powiedziała:
- Zrób, jak myślisz. Osobiście jestem przeciwna..
  Jej oczy zaiskrzyły się tajemniczo, ale szybko puściła rękaw dyrektora. Ten zaś dał znak Śmierciożercy i wyszli obaj z klasy. Profesor patrzyła za nimi dopóki nie znikli, a potem zajęła się lekcją. Ściskała mocno książkę, którą trzymała w dłoniach, by pokazać wszystkim, na jakiej stronie powinni otworzyć. Wydawała się, jakby to chwilowe najście nic nie znaczyło, było całkowicie normalne. Dla Luny stała się ona intrygującą postacią. Powiązania z Malfoy'em? Znajomość z dyrektorem?
- Zaklęcie Imperio stosuje się wtedy, gdy chcemy zapanować nad jakąś wybraną osobą lub zwierzęciem. Możemy dzięki niej zrobić wszystko. Kazać jej wyskoczyć przez okno, mówić kłamstwa lub zmanipulować, by zabiła.
  Milczenie w klasie, jakie zostało wywołane przez obecność profesora Snape'a było na prawdę zadziwiające. Nikt się nie ruszył, nie drgnął, nie szeptał. Tylko szeleszczenie szaty profesor było słychać w całej sali. Chodziła powoli, a suknia, jaką nosiła była długa i lekko ocierała się o podłogę. Co powiedział jej Snape? - zamyśliła się Luna, nadal dumając nad poprzednią sytuacją.
- Cruciatus. Niewybaczalne, na miejscu drugim. Używane przez najpodlejszych czarodziejów. Jak wiecie, za pewne z klasy czwartej, że osoba, która jest ofiarą tego zaklęcia, odczuwa niesamowity ból.. - zamilkła na moment, wpatrując się w Lunę.- Jakiego sobie nie wyobrażacie.. no..i ostatnie - Avada Kedavra, Wiadomo, zaklęcie śmierci. Czy widzieliście czyjąś śmierć?
  Kilka osób w kącie, w tym Luna podniosło ręce, a gdy je opuszczono w górze została ręka Amandy. - Tak? - spytała delikatnie, obserwując dziewczynę.
- Jeśli mogę spytać, czy pani też widziała czyjąś śmierć?
- Ucząc tego przedmiotu, trzeba doświadczyć wszystkiego - mruknęła.- Kiedyś może się dowiecie, ale na to jest jeszcze pora.
  Gdy nikt więcej nie miał ochoty zadawać pytań, profesor Rodley kazała wszystkim powstać, ustawić stoły i przygotować się do przypomnienia podstawowych zaklęć obronnych. Zapowiadało się ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz